A oto rzecz odnaleziona ostatnio na necie (tak prawde mówiąc może to i autentyk czemu nie :-)..
"Wersja wspinaczkowiczów: > Jakis czas temu wybralismy sie na szkolenie z nocnej wspinaczki w górach. No ale jak to w każdym sporcie szef ekipy wyciągnał flaszke i zaproponował co by się po jednym napić, żeby nam sie ta ściana (pionowa generalnie) troszeczke położyla. Tak tez uczynilismy. Ponieważ metoda ta zaczeła funkcjonowac, panowie wyciągneli nastepne flaszki i kładliśmy te sciane jeszcze bardziej. Skonczyło sie po paru godzinach na kompletnej ubojni. Rano sie budze, jeszcze wszyscy kompletnie nagrzmoceni i okazuje sie, ze nie mozemy się doliczyc organizatora tego całego nocnego wspinania. Ponieważ nie moglismy go namierzyć doczłapalem sie do schroniska przy morskim oku i wezwalem TOPR.
Wersja TOPRowców: Zapierniczamy gazikiem, wyjeżdżamy zza zakretu a tam przed nami idzie facet na czworakach, wbija haki w asfalt i asekuruje sie lina."
w Ostatnim czasie jak dobrze wiecie wybrałem się razem z Nensi w Tatry. Oto trzymająca w napięciu i pełna grozy relacja z 1 dnia wędrówki. ... jestesmy już w MOku (morskie inaczej) ... tracimy ok 40min by kupić sobie czekolade z automatu, ludu kupa [albo i więcej ... miałem taką ochote chwycić w swe ręce MG42 i ... :] no i ruszamy (ale wcześniej śniadanko :-). nad Czarnym spotkanie z władzą (SG) chłopaki miłe i w ogule ale przestrzegaja ... pogoda do bani - wszyscy zawracają [nasze miny :] ale co tam ... my nie damy rady!? Ruszamy ... po pierwszych 30minutach spotykamy z 20os które ... rady nie dały .. [nasze miny : do kwadratu] ale ... idziemy dalej :-) spotykamy człowieka imieniem Michał ma podobne plany jak my ... noc w chacie pod rysami (po słovackiej stronie - za bagatela 250Sk). Ruszamy razem... ... Pierwsze sniegi ... jest łatwo nawet powiedziałbym banalnie łatwo (dlaczego ten lud się cofał - rodzi się pytanie!?). 1h później ... łańcuchy ... nadal jest oK! ruszmy w trójke, z szyderczym usmiechem "a tamci się cofneli" :-). ok 300m przed szczytem ... jest xle bardzo źle ... snieg, lód na łańcuchach a co najgorsze ... zaczyna doskwierać głód! Trudne podejście, niskie temperatury oraz 3h bez jedzenia robią swoje, zaczynam tracić siły, a na pionowej scianie ciężko zrobić drugie sniadanie. Zatrzymujemy się by coś zjeść ten posiłek był zimny i suchy zaledwie pare kromek zmarzniętego i suchego chleba ... znadchodza chmury ... widocznośc 5m albo i czasami mniej. Michał odłacza się od nas ... idzie przodem. Jest godzina 18.00 Rysy nadal nie zdobyte ... pod nami pionowa sciana ... w okół nas ... chmura (nie mgła) widoczności brak ... wszędzie śnieg i lód ... zaczyna się robic przeraźliwie zimno (temperatura spada poniżej 0ºC). Zjedzone ... ruszamy ... Jest godzina ... nie wiemy sami jest zbyt zimno by zerknąc na zegarek ... nareszcie szczyt RYSY!! Po 6 godzinach wspinaczki w warunkach zimowych, wręcz arktycznych jesteśmy! Lęku wysokosci nie mamy ... jestesmy zbyt zmęczeni i zbyt szcześliwi by myśleć o drobnostkach Zachód słońca który udaje nam się sfotografować powala na kolana, lecz także uśwaidamia iż jeszcze ok. 30min do chaty (na tabliczce 25min), a tylko tyle samo światła ... Zapada zmrok ... chaty nie widać, gdyż pozbawiona jest ona śviatła i wody ... nie ma tam nic - będzie pewnie zimno i mroczno. Idziemy bardziej na węch niz na wzrok ... mija kolejne 15minut ... tabliczka na szczycie informowała o 25minutach .... my idzimy już ponad 45 - może przeszlismy obok? może zmylilismy droge? w dolinie gdzies na horyzoncie mojego wzroku widze ciemne prostokątne zarysowania... pojawia się nadzieja moze to dach?! Nensi wyczowa dym ... TAK tam musi byc schronisko. Biegniemy bardziej niż idziemy po zaspach ... 5minut później ... Jestesmy w schronisku, jest ciepło, bezpiecznie, słychać polską mowe ... jest Michał dotarł do chaty 2h przed nami ... Nocleg: 250sk (ok. 25zł) Woda: 20sk za 200ml!! Grzane Wino: 30sk za 200ml!! Zgadnijcie co pilismy :D