Jak dobrze być Barankiem, i wstawac sobie rankiem, i biegać na polanke, i spiewac sobie tak: be be be, kopytka niosą mnie, be be be, kopytka niosą mnie.
How good to be Baranek, and wake up sobie ranek, and running to polanek, and singing just like that: be be be, kopytka taking me, be be be, kopytka taking me.
So gut zu sein baranek, aufsteigen sobie ranek, und gehen aus polanek, und singen so wie als: bich bich bich, kopytka tragen mich, bich bich bich, kopytka tragen mich.
Na dnie sarkofagu noc, czarna suknia. Rozrzucam korale wspomnień... Wtulona w włosów płaszcz, wonna rodnią swą. Teraz okryta snem.
Na wpół lodowata dłoń. Zimne Twe usta... A jeszcze nie dawno ogień skrzył. Pamiętam rozkoszny wiatr, masztem gnący, sztorm. Daję Ci moją łzę. *** Okręt mój płynie dalej gdzieś tam... Serce choć popękane chce bić. Nie ma Cię i nie było. Jest noc. Nie ma mnie i nie było. Jest dzień.