Tak, jak słoneczko wstaje każdego ranka i - powiedziałbym - oślepia moje niewyspane, zielone jak liście kasztanowca oczy - ale nie powiem, bo rano mam zamknięte żaluzje - tak kształt sinusoidy musiał zostać dochowany i po notce o wydźwięku negatywnym/turpistycznym/nienawistnym, której, jak zwykle, nikt nie zrozumiał, przyszedł czas na notkę o pogodzie. A, swoją drogą, to kurewsko ciekawe, że wieczorem zostawiam żaluzje otwarte, podniecając się dźwiękami płyty "The End of All Things to Come" i wpatrując się w cień rzucony na ścianę przez uchylone żaluzje właśnie (a światło pochodzi od wyjebanej latarni przed blokiem; kiedyś pod jej wpływem doznałem olśnienia o 4. rano, ale to już temat na inną notkę), a rano budzę się i żaluzje są zamknięte. Gdybym był taki... Tutaj pokazałbym otwartą dłonią ułożoną równolegle do płaszczyzny podłoża odległość oznaczającą wzrost, ale nie mogę, nie ma tu żadnych wizualizacji, same literki. Cholerne blogi! Więc... Gdybym był taki (...), uwierzyłbym w jakieś historie o małych ludzikach (nie pokażę jak małych, bo nie mogę) przychodzących zamykać mi żaluzje. Ale nie uwierzę, jak Boga kocham! Przepraszam za te długie zdania i ciągłe wykrzyknienia, ale jestem kurewsko podekscytowany, pisząc to, bo będąc waszym wieszczem i jedynym słusznie prawiącym moralizatorem, czuję się strasznie odpowiedzialny. Swoją drogą, wiecie, co by było, gdybym postawił przecinek między "jedynym" a "słusznie"? Byłbym jedynym wieszczem, a nie jedynym słusznie prawiącym. Sęk tkwi w tym, jak wszyscy rzucają przecinkami między przydawkami i myślą, że błyszczą. Nic bardziej mylnego, bracia moi i jedyni przyjaciele.
Matko Boska Parmezańska, prawie zapomniałbym o prognozie. Tak więc, jesień ma być złota, a później stalowa i podrdzewiała, bo deszcz, nie. Wiecie, co by było, gdybym nie postawił przecinka między "deszcz" a "nie"? Masakra by była, masakra...