Koszmary nie do odczytania
...
Potok rozmyślań przerwała mu potrzeba zdobycia kolejnej kartki. Ktoś starszy stał przy barze, może to ten facet? 00:10 ciekawa godzina, dziwna refleksja. Musiał udać się do świątyni, ale chwila najpierw rozezna sytuacje – oby to zbyt wiele nie kosztowało. Jego mać! Facet zniknął, gdy on pisał ostatnie zdanie. Pragnął tego spotkania, tylko po to by nie siedzieć samemu z myślami jako towarzyszem do kufla i ta kartką papieru. Do świątyni!! A tak na czym to skończył swe rozmyślania? Spojrzał na wcześniejszą kartkę.
...
a tak wyżalał się nad sobą, myślał o samobójstwie, same piękne tematy. Za bardzo kochał życie by poświęcać siebie po kolejnym niepowodzeniu. Znowu powracał do starego oklepanego tematu. Z sensem wykorzystał 5minut swojego telefonu. Tak, ale znów zgubił wątek rozmyślań. A, życie to pasmo niepowodzeń, lecz i tak warto żyć. Racja zgadzał się z własnym tokiem rozumowania. Zamyślił się, jak to? A można się nie zgadzać z samym sobą? Potrzebował na te rozmyślania kolejnego piwa i kartki papieru. Zastanawiał się trzymając w ręku ostatnie 10złotych, czy potrzebował piwa? Czemu nie, odpowiedź cisnęła mu się sama na usta. Barman zrozumiał jego intencję – dał mu dwie kartki i piwo (za piwo musiał zapłacić jednak). Podrapał się po głowie, czy po trzecim mógł jeszcze myśleć logicznie? Chciało mu się spać, więc ziewnął. Przypomniała mu się bardzo logiczna wypowiedź, którą kiedyś przeczytał lub usłyszał, w sumie bez znaczenia. A brzmiała ona tak: Bardzo mi się podoba więc go kocham. Tak chyba było z jego życiem. Jednak bardzo nie lubił od pewnego czasu słowa „kocham”. Wyrażało ono tak wiele, było w pewien sposób dyletanckie [?!], zwłaszcza gdy poznał, iż istnieje możliwość najpierw je powiedzieć, a potem dorzucić do niego przedrostek „nie~”. A on myślał że to słowo mówi się tylko jednej osobie w życiu. Cóż chyba jednak nie znał życia. Jakoś go to nie ruszyło, a powinno?
...
Dalej były kolejne wynurzenia bohatera, ale tak straszne że nie byłem w stanie przeczytać, a o przepisaniu tego to nie wspomnę.
...
Tak już wiedział nad czym się dziś zastanawiał [czytaj intensywnie myślał], rozliczał się sam ze sobą. Doszedł do niebywałego wniosku [TATTARADARA – to są fanfary]: niewielu było ludzi, którzy potrafili na niego wpłynąć, zmienić zdanie, a on i tak najczęściej ich nie słuchał, czy to oznaczało że miał zdanie innych głęboko tam gdzie promienie słoneczne nie sięgają? Tez mi wnioski, zważając że dały mu do myślenia. Jedną z tych osób w chwili bieżącej był barman, który postanowił zamykać to miejsce już – z nim musiał się zgodzić.
...
a reszta to już straszne niewyraźne koszmary, nie do odczytania.